Czy znasz to uczucie? Jesteś „tą miłą”. Tą, która zawsze pomoże, zostanie po godzinach, wysłucha, pożyczy, zgodzi się, nawet gdy w środku wszystko krzyczy „NIE!”. Twoja chęć bycia dobrą dla innych jest piękna, ale gdzieś po drodze gubisz najważniejszą osobę – samą siebie. A potem przychodzi zmęczenie, frustracja i poczucie, że Twoje potrzeby są zawsze na ostatnim miejscu.
Jeśli ten scenariusz brzmi znajomo, chcę Ci powiedzieć jedno: nie jesteś sama. I co ważniejsze, jest na to lekarstwo. Nazywa się stawianie zdrowych granic. To nie jest akt egoizmu. To największy akt miłości i szacunku, jaki możesz podarować sobie samej.
Wyobraź sobie, że Twoja energia, Twój czas i Twoje emocje to Twój najcenniejszy ogród. Granice to piękne, ale solidne ogrodzenie, które Ty sama projektujesz. To Ty decydujesz, kogo wpuszczasz do środka, co może w nim rosnąć, a co jest szkodliwym chwastem, którego należy się pozbyć.
Zdrowe granice to instrukcja obsługi Ciebie. To zbiór zasad, które pokazują innym, jak chcesz być traktowana, co jest dla Ciebie w porządku, a na co się nie zgadzasz. Bez nich ludzie mogą tylko zgadywać, często raniąc Cię nieświadomie.
Potrzebujesz granic, aby:
Od małego jesteśmy uczone, by być miłe, ugodowe, troskliwe. By łagodzić konflikty, a nie je wywoływać. Mówienie „nie” często jest podświadomie odbierane jako bycie „trudną”, „samolubną” albo „agresywną”. Boimy się odrzucenia, rozczarowania innych i, co najgorsze, paraliżuje nas poczucie winy.
Pora rozprawić się z tym mitem. Dbanie o swoje potrzeby nie czyni Cię złą osobą. Czyni Cię osobą świadomą i odpowiedzialną za swoje szczęście.
To proces, który wymaga odwagi i praktyki. Ale każdy, nawet najmniejszy krok, przybliża Cię do siebie.
Krok 1: Zidentyfikuj swoje potrzeby i „punkty zapalne” Zatrzymaj się i posłuchaj siebie. Kiedy czujesz się najbardziej wykorzystywana, zestresowana lub poirytowana? W jakich sytuacjach czujesz ucisk w żołądku, bo zgadzasz się na coś wbrew sobie? Zapisz to. Świadomość to pierwszy krok do zmiany.
Krok 2: Zacznij od małych, bezpiecznych „NIE” Nie musisz od razu przeprowadzać rewolucji. Zacznij od sytuacji o niskiej stawce. Koleżanka prosi o pożyczenie ulubionej sukienki, a Ty się boisz, że ją zniszczy? Spróbuj powiedzieć: „Bardzo ją lubię i wolałabym jej nie pożyczać. Ale chętnie pomogę Ci znaleźć coś innego”. To trening przed większymi bitwami.
Krok 3: Komunikuj jasno, spokojnie i z szacunkiem Stawianie granic nie wymaga agresji. Używaj komunikatów „Ja”, które mówią o Twoich uczuciach, a nie oceniają drugą osobę.
Krok 4: Pamiętaj – „NIE” to pełne zdanie Nie masz obowiązku tłumaczyć się ze swoich decyzji w nieskończoność. Im więcej wyjaśnień, tym więcej przestrzeni do dyskusji i manipulacji. Naucz się mówić proste: „Dziękuję za propozycję, ale nie skorzystam” lub „Niestety, nie mogę pomóc w tej sprawie”. I kropka.
Krok 5: Przygotuj się na różne reakcje (i przetrwaj je) Ludzie przyzwyczajeni do Twojej uległości mogą być zaskoczeni, a nawet obrażeni. Mogą próbować wzbudzić w Tobie poczucie winy. To test. Twoim zadaniem nie jest kontrolowanie ich reakcji, ale wytrwanie przy swojej decyzji. Pamiętaj, czyj komfort jest dla Ciebie ważniejszy – Twój czy kogoś, kto nie szanuje Twoich potrzeb?
Każda granica, którą postawisz, to cegiełka budująca Twoją wewnętrzną twierdzę spokoju i autentyczności. Z czasem zauważysz, że:
Droga do asertywności to maraton, nie sprint. Będą potknięcia i chwile zwątpienia. Bądź dla siebie wyrozumiała. Celebruj każdy mały sukces. Każde „nie” wypowiedziane w zgodzie ze sobą to zwycięstwo, które prowadzi Cię prosto w ramiona najważniejszej osoby w Twoim życiu – Ciebie samej.
Jesteś tego warta.
Z odwagą i wsparciem,
Kinga Klejment
Trenerka i Mentorka Kobiet